Pomniki, jedne dziwne, inne śmieszne, wszystkie przyciągające uwagę. Raz krasnal, a raz wielkolud. Pomniki te dowodzą, że nie zawsze musi być wzniośle, poważnie, aby było interesująco.
{0 reacties
Urocze malutkie domki, miniaturowe kamieniczki wciśnięte między wielkie blokowiska dodają kolorytu otoczeniu, przyciągają wzrok. Chciałoby się wejść i zobaczyć jak się tam wszystko mieści.
Na poboczach belgijskich autostrad ustawiono wiele banerów informacyjnych przedstawiających ciekawe miasta i miejsca warte zwiedzenia. Taka forma reklamy, gdy na banerach znajdują się zdjęcia zabytków, przyrody, ciekawych miejsc, bardziej zachęca turystów do odwiedzenia atrakcji, niż zwykła tablica z nazwą miasta. Po latach dość swobodnego podejścia do zabytków w Belgii, co skutkowało ich bezrefleksyjnym niszczeniem, np.: w Brukseli miały zwolnić miejsce pod nowe budowle dla urzędów unijnych, zmieniło się podejście i zaczęto o zabytki dbać. Nawet jeżeli ma miejsce przebudowa wnętrza budynku, to jego fasada ma pozostać nienaruszona. Dość często spotyka się stalowe konstrukcje zabezpieczające ścianę frontową remontowanego starego budynku.
Czasami jednak urzędnicy decydują, że wspaniały zabytkowy budynek należy zburzyć, aby ukazać piękno nowoczesnej architektury. Taka sytuacja miała miejsce ostatnimi czasy w Liege. W pobliżu ciekawego, zabytkowego budynku wybudowano piękny nowoczesny wieżowiec ministerstwa finansów, a dwieście metrów dalej wspaniały dworzec, który zaprojektował Santiago Calatrava. Zburzony budynek zasłaniał po prostu wspaniały dworzec, dlatego musiał zniknąć, mimo protestów mieszkańców i spraw sądowych zakładanych, aby zablokować wyburzenie. Czy zniszczenie zabytkowego budynku, aby zrobić bezpośredni widok na piękny dworzec to barbarzyństwo?. Każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Na ochronę urzędników chciałbym dodać, że ten budynek miał tylko sto lat, więc pewnie pomyśleli przy podejmowaniu decyzji, czymże jest sto lat w porównaniu do wieczności.
Prace rozpoczęto w 1901 roku. Po trzech latach pagoda była już gotowa. 6 maja 1905 roku odbyła się jej inauguracja. W 1909 roku król porzucił ideę stworzenia tu muzeum, a budynek powierzono Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Aż do Pierwszej Wojny Światowej był on otwarty dla zwiedzających. W roku 1922 przydzielono go Ministerstwu Sztuki i Nauki. W 1947 roku budynek zamknięto dla zwiedzających. Dopiero w 1989 roku udostępniono go ponownie szerokiej publiczności. Japońska pagoda gromadziła eksponaty dotyczące japońskiej kultury i sztuki. Wokół budynku zorganizowano ogród w tym samym stylu. Chinees paviljoen
Aleksander Marcel zaprojektował również chiński pawilon. W założeniu króla miała to być luksusowa restauracja dla przedsiębiorców, którzy chcieli nawiązywać kontakty handlowe z Chinami. Prace budowlane rozpoczęto w 1903 roku, jednak po dwóch latach wstrzymano budowę. Dopiero w roku 1909 wznowiono wznoszenie budynku. Prace zakończono w 1913 roku. Swój zewnętrzny wygląd pawilon zawdzięcza panelom importowanym z Szanghaju. W 1921 roku kierownictwo pawilonu powierzono Królewskiemu Muzeum Sztuki i Historii. Zebrało ono na przestrzeni lat wspaniałą kolekcję chińskiej porcelany.
comics
Belgia to kraj, w którym jest niezliczona ilość twórców i tytułów komiksów. Półki sklepowe uginają się pod wielotomowymi wydawnictwami. Najpopularniejsze komiksy mają nawet po kilkadziesiąt tomów w twardych okładkach, które zapełniają domowe biblioteczki belgijskich dzieci. Belgowie od najmłodszych lat zaczytują się w kreskówkowych historyjkach. Niektóre z nich są znane na całym świecie. Smurfy, Tin Tin, czy Lucky Luke, to tylko kilka spośród setek tytułów, które znają zarówno dzieci, jak i dorośli. Dwa pierwsze doczekały się nawet wersji filmowych, wyprodukowanych przez znakomitych twórców z USA. Który komiks jest Waszym faworytem: urocze Smerfy, młody detektyw TIN TIN, a może szeryf Dzikiego Zachodu Lucky Luke ?. Czasami zwykłe uliczki mogą stać się ciekawą atrakcją turystyczną miasta. Wystarczy odpowiednio zadbać o takie miejsca. Otworzyć maleńką restaurację, niewielki pub, posadzić kwiaty. Skryte za bramą, często przy zatłoczonej ulicy, stają się oazą spokoju, miejscem wypoczynku dla turysty pędzącego od zabytku do zabytku. Niełatwo je znaleźć, czasami trzeba sporo czasu. Jednak naprawdę warto dotrzeć w te urokliwe miejsca. ZNany tylko bogu-known unto god
Ogromne wrażenie robi Menin Gate Memorial w Ieper. Pomnik ku czci kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy brytyjskich oraz wspólnoty brytyjskiej (z wyjątkiem żołnierzy z Nowej Zelandii, którzy mają własny pomnik). Wewnątrz, na ścianach, wygrawerowano nazwiska 54.389 oficerów i żołnierzy poległych w Ypres przed 16 sierpnia 1917, których grobów nigdy nie odnaleziono. Również wspaniały pomnik, w formie pięcioramiennej gwiazdy, wybudowany niedaleko Bastogne, na wzgórzu Mardasson, dla uczczenia pamięci kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich poległych w trakcie krwawych walk w Ardenach, podczas II Wojny Światowej, jest wspaniałym przykładem pamięci i oddania hołdu poległym bohaterom.
Oczywiście unikalne zabytkowe budowle obronią się same (turyści i tak je odwiedzą), ale czy ozdobione kwiatami nie będą jeszcze piękniejsze?.
Podróżujący, bez nawigacji, belgijską autostradą obcokrajowiec może czasami czuć się lekko skonfundowany. Jest to spowodowane dwujęzycznością Belgii, która wkracza również na autostrady. Wydawać by się mogło, że w tym przypadku tablice informacyjne będą przedstawiały nazwy miejscowości w dwóch językach. Nie jest to jednak normą, więc drogi turysto, jeżeli wybierasz się do Bergen i docierasz do Mons, to znaczy, że jesteś na miejscu. Nie myśl nad tym zbyt długo, w Belgii czasami tak jest, zacznij zwiedzać!.
Nazwa flamandzka Nazwa francuska Koksijde ---- Coxyde Veurne ---- Furne Ieper ---- Ypres Kortrijk ---- Courtrai Nijvel ---- Nivelles Namen ---- Namur Aat ---- Ath Antwerpen ---- Anvers Tienen ---- Tirlemont Luik ---- Liège Doornik ---- Tournai Bergen ---- Mons O ile niektórzy kierowcy zmierzający do Antwerpen, widząc tablicę informacyjną z nazwą Anvers domyślą się, że nadal jadą w dobrym kierunku to konia z rzędem temu, kto będzie wiedział, że Doornik to Tournai, Bergen to Mons a Rijsel to Lille (w ostatnim przypadku czasami widziałem tablice dwujęzyczne). Na przestrzeni wieków kościół, obok królewskich dworów, był największym mecenasem sztuki. Determinowało to rodzaj twórczości uprawianej przez malarzy czy rzeźbiarzy wykorzystujących zazwyczaj w swoich pracach tematy biblijne i religijne.
Okres świetności malarstwa flamandzkiego zapoczątkowali, w XV wieku, bracia van Eyck. Trwał on 300 lat. W tym czasie tworzyli na tych ziemiach artyści tacy jak: Petrus Christus, Hieronim Bosch, Hans Memling, Pieter Bruegel, Jackob Jordaens, Anton van Dyck czy największy z nich Piotr Paweł Rubens. Niszczycielska siła wojen religijnych, działalność ikonoklastów zawzięcie niszczących wszystko, co miało związek z kultem religijnym, znacznie uszczupliły zasoby dzieł sztuki. Na szczęście wiele dzieł stworzonych przez mistrzów epok minionych przetrwała do dziś. W Antwerpii prace tych znakomitych malarzy można podziwiać w kościołach. Szczególne miejsce ma tutaj Piotr Paweł Rubens. Artysta doskonały, zaliczany do największych indywidualności malarstwa flamandzkiego. Przystanek I Katedra Najświętszej Marii Panny to jeden z najwspanialszych gotyckich kościołów w Belgii. Szczególnie imponujące jest jego wnętrze-7 naw wspartych na 125 kolumnach, 128 okien (55 witrażowych), wieża północna i wieża południowa, ośmioboczna latarnia na przecięciu nawy i transeptów, chór, ambit i 11 kaplic-te liczby dają wyobrażenie o tym, jak potężna jest to budowla. W kościele zgromadzono niezliczoną ilość doskonałych rzeźb i obrazów. Wszystkie one pozostają jednak w cieniu wspaniałych prac Rubensa. Znajdziemy tutaj 5 dzieł mistrza z Antwerpii. Dwa wspaniałe tryptyki, Podniesienie krzyża oraz Zdjęcie z krzyża o imponujących wymiarach to szczytowe osiągnięcie geniuszu Rubensa. To najlepsze miejsce na rozpoczęcie wędrówki śladami tego najwybitniejszego przedstawiciela malarstwa flamandzkiego.
Przystanek II
Kościół św. Pawła. Ta wspaniała świątynia, po wiekach zniszczeń, wreszcie odzyskał swoją świetność. Piękne wnętrze oraz niezliczone dzieła sztuki, stworzone przez mistrzów światowej sławy, przyciągają niezmiennie tłumy turystów. Nie na darmo o kościele św. Pawła mówi się barokowy klejnot w gotyckiej piersi. Wspaniałe barokowe meble doskonale wpasowują się w to gotyckie wnętrze. Tutaj, w otoczeniu niezliczonych dzieł sztuki znajdziemy trzy obrazy Rubensa: Biczowanie, obraz z serii przedstawiającej tajemnice różańca świętego, Adoracja pasterzy (1609) oraz będący częścią ołtarza Soeten Naem Spór na temat Świętego Sakramentu, namalowany około 1609 roku.
Przystanek III
Kościół św. Karola Boromeusza, czyli Świątynia, w której Rubens grał największą rolę jako malarz, dekorator i architekt spośród wszystkich miejsc kultu w Antwerpii. Jego wpływ widoczny jest na wieży, fasadzie i ołtarzu głównym.
Ten typowo barokowy kościół wybudowali jezuici w latach 1615-1621. Niestety 39 obrazów na suficie, wykonanych przez jego pracownię oraz większość prac w marmurze strawił ogień w 1718 roku. Na szczęście ocalały absyda ołtarza głównego, kaplica Maryjna i wiele rzeźb, które świadczą o dawnej świetności kościoła.
Przystanek IV
Rzeźby zdobią groby jego córki i żony. Kaplica będąca miejscem spoczynku Rubensa została ukończona pięć lat po jego śmierci. Jej fundatorką była Helena Fourment, druga żona Rubensa. Przystanek V
Dom Rubensa to piękny budynek w centrum Antwerpii. Tutaj żył i tworzył ten znakomity artysta. Wiele obrazów znajdujących się w muzeum namalował osobiście. Zadaniem muzeum jest nie tylko pokazanie kolekcji obrazów, ale przede wszystkim przybliżenie zwiedzającym tego jak żył i pracował ten mistrz pędzla.
Corocznie 15 sierpnia ulicami dzielnicy Liege, Outremeuse, przechodzi procesja z figurą czarnej Madonny. Wyrusza ona z kościoła Św. Mikołaja. W tym samym dniu odbywa się również w tym miejscu festiwal, podczas którego ulicami przechodzi tysiące roztańczonych, uczestników, poprzebieranych w różne stroje z epoki. Główną atrakcją tego festiwalu są jednak ogromne postaci Tchantches i Nanesse. Mimo że obie uroczystości, zarówno ta kościelna, jak i ta świecka odbywają się w tym samym terminie, nie kolidują ze sobą, wręcz przeciwnie, obie stały się jednym z najważniejszych wydarzeń w Liege. W trwających kilka dni festiwalach ulicznych, które rozpoczynają procesje z 15 sierpnia, uczestniczy corocznie około 300 tysięcy turystów z całego świata. Liege to również miasto, w którym mamy dość sporą Polonię. To potomkowie naszych rodaków, którzy wyemigrowali tutaj z Polski przed i po II Wojnie Światowej. Pielęgnują oni pamięć o Polsce do dnia dzisiejszego, spotykając się na Mszy Świętej z okazji święta 15 sierpnia. Obchody tego polskiego święta mają miejsce w kościele na Cointe. Mszom przewodniczy ksiądz Oblat Heller, będący od dwudziestu lat duszpasterzem Polonii w Liege. Zawsze po mszy świętej Polonia składa kwiaty pod pomnikiem poświęconym polskim żołnierzom poległym na frontach II Wojny Światowej. LIEGE-kościół św. Marka-święto Bożego Ciała
Święto Bożego Ciała - bezpośrednią przyczyną ustanowienia święta były objawienia błogosławionej Julianny z Cornillon, która miała widzenia jaśniejącej tarczy z ciemną plamą, co interpretowano jako znak braku w kalendarzu liturgicznym specjalnego dnia poświęconego Najświętszemu Sakramentowi. Pod wpływem tych objawień, biskup Liege Robert z Thourotte ustanowił w 1246 roku takie święto, w Liege. Po raz pierwszy obchodzono je w tym samym roku w kościele św. Marcina w Liege. W 1294 roku Papież Urban IV wprowadził je jako festum Corporis Christi w całym kościele.
Przed półwieczem, pomimo 700-letniej tradycji zrezygnowano z organizowania ulicami Liege procesji Bożego Ciała. W roku 2014 nastąpił powrót do tej tradycji. Dokonano tego w roku jubileuszu 750-lecia, odkąd Papież Urban IV rozciągnął to święto na cały Kościół powszechny. Przed laty procesja miała bardzo uroczystą oprawę. Jej trasa wiodła między innymi po rzece Mozie. Najświętszy Sakrament wieziono na barce. Na obu brzegach rzeki gromadziło się tysiące wiernych. Współcześnie procesja jest o wiele skromniejsza. Przechodzi przez centrum miasta, w okolicach kościoła pod wezwaniem Najświętszego Sakramentu, który jest głównym ośrodkiem kultu eucharystycznego w Liege. Miasto, które po hekatombie I Wojny Światowej podniosło się z kolan. Niemal całkowicie zrównane z ziemią, po około 20 latach żmudnej odbudowy, odzyskało dawny blask. Wierna odbudowa miasta wcale nie była taka oczywista. W tej sprawie spierali się zwolennicy dwóch koncepcji. Drugą była budowa całkiem nowego miasta. Na szczęście koncepcja odbudowy historycznej zwyciężyła. W 1928 roku rozpoczęto odbudowę sukiennic. Pracą dowodził architekt Jules Coomans. W 1934 roku zrekonstruowano skrzydło zachodnie i wieżę sukiennic. Jules Coomans zmarł w 1937 roku, przed końcem odbudowy zachodniego skrzydła. Kontynuację jego pracy prowadził architekt P.A. Pawuwels.
Dzisiaj Ieper jest małym miastem w zachodniej części Belgii. Nosi nazwę Miasta Pokoju i utrzymuje bliskie stosunki z japońską Hiroszimą, która również została tragicznie doświadczona przez działania wojenne. Ieper to również miejsce wycieczek tysięcy pasjonatów I Wojny Światowej, którzy odwiedzają miejsca spoczynku setek tysięcy żołnierzy poległych w krwawych walkach o Ieper. W okolicach miasta mogą oni odwiedzać około 156 cmentarzy, które są dowodem okropieństw wojennych.
Miasto to jest również przykładem niesamowitego hartu ducha mieszkańców, którzy przywrócili jego historyczny wygląd następnym pokoleniom. O hekatombie, której doznało Ypres podczas I Wojny Światowej przypomina dzisiaj także pomnik Ofiar I Wojny Światowej znajdujący się obok sukiennic oraz przede wszystkim monumentalny Menina Gate Memorial. Pomnik ku czci żołnierzy brytyjskich oraz wspólnoty brytyjskiej, na którego ścianach wyryto nazwiska 54.389 oficerów i żołnierzy, których grobów nigdy nie odnaleziono.
Dwa najpiękniejsze dworce kolejowe w Belgii znajdują się w Antwerpii i Liege. Dzieli je wiele, epoka, styl, materiał, z którego je zbudowano. Tym, co je łączy jest niewątpliwy artyzm architektów, którzy potrafili stworzyć niepowtarzalne kształty zapadające w pamięć, zapewniając swoim dziełom światową sławę.
Budowla znajdująca się przy placu Królowej Astrid nazywana przez mieszkańców kolejową katedrą to perełka antwerpskiej architektury. Ten oryginalny budynek będący dziełem znakomitego architekta z Brugii, Louisa Delacenserie budowano w latach 1895-1905. Na żądanie króla Leopolda II architekt podczas projektowania inspirował się dworcem w szwajcarskiej Lucernie i Panteonem w Rzymie, dlatego nie możemy tutaj mówić o jednym stylu architektonicznym, a raczej o eklektycznej mieszance różnych stylów, która pozwoliła stworzyć ten wspaniały budynek. Jego wnętrze zdobione jest ponad dwudziestoma różnymi rodzajami marmuru i kamienia. Sala główna przypomina raczej pałac, a nie wnętrze dworca kolejowego.
Szczyt ogromnej kopuły wznosi się na wysokość 75 metrów. Spośród ośmiu mniejszych wież sześć zostało zburzonych w latach pięćdziesiątych. Na szczęście zrekonstruowano je w roku 2009, wraz z zegarem, herbem Antwerpii oraz dużymi posągami lwa. Dla turystów zwiedzających Antwerpię jest to miejsce obowiązkowe.
Wspaniały dworzec w Liege zachwyca swoim futurystycznym kształtem. Budowa dworca otwartego 18 września 2009 roku rozpoczęła się już w roku 1996. Stworzenie projektu powierzono jednemu z najwspanialszych architektów świata, Santiago Calatravie. Jego celem było stworzenie dworca na miarę XXI wieku.
Podstawą dla tego kolosa jest 39 stalowych łuków. Dworzec obsługuje dziennie 36 tysięcy pasażerów. Koszt tej gigantycznej inwestycji wyniósł około 300 milionów euro.
BEGINAŻE CZYLI DOMY ZAMKNIĘTEJ SPOŁECZNOŚCI BEGINEK Beginaże powstawały w okresie krucjat, kiedy to wielu mężczyzn nie wracało z wypraw. Były to swego rodzaju miasta w mieście. Posiadały własną piekarnię, browar, dom pielęgniarek czy kościół. Beginażem zarządzała tzw. Grand Mistress, która organizował codzienne życie beginek. Beginki często utrzymywały się z wyrabiania koronek lub nauczania. Miały wiele wspólnego z siostrami zakonnymi. Podobnie jak one zamieszkiwały w zamkniętej społeczności, ślubowały posłuszeństwo, ale nie ubóstwo. Poświęcały swe życie Bogu, bez składania ślubów zakonnych.
BEGINAŻ W LEUVEN (LOWANIUM) BEGINAŻ W KORTRIJK BEGINAŻ W GANDAWIE Bogate oraz pochodzące z arystokratycznych rodzin beginki mogły wybudować własny dom w beginażu lub go kupić. Biedniejsze beginki wynajmowały w takich domach pokoje i często stawały się w nich służbą. Mogły także zamieszkać w tzw. konwentach, wybudowanych za pieniądze bogatych sponsorów. Beginki tu mieszkające miały w zamian modlić się za darczyńcę lub jego rodzinę. Biedniejsze beginki, aby się utrzymać, musiały pracować. Męskimi odpowiednikami beginek byli begardzi. Występowali oni jednak znacznie rzadziej.
Na przestrzeni wieków sytuacja beginek zmieniała się. Musiały stawiać czoła wielu zagrożeniom. Nadchodziły one ze strony ikonoklastów, następnie rządów kalwinistów w Gandawie, oraz Rewolucji Francuskiej. Również kościół katolicki nie zawsze przychylnym okiem spoglądał na fenomen beginek. Jednak mimo tych przeciwności przetrwały kilkaset lat. Ostatnie beginki zamieszkiwały beginaże jeszcze pod koniec XX wieku. Dzisiaj ich miejsce zajęły siostry zakonne, jak to jest w Brugii, czy studenci w przypadku Leuven, oraz zwykli mieszkańcy.
BEGINAŻ W ANTWERPII BEGINAŻ W LIER BEGINAŻ W BRUGII BEGINAŻ W OUDENAARDE BEGINAŻ W DIEST BEGINAŻ W MECHELEN BEGINAŻ W SINT-TRUIDEN Współcześnie w Belgii pozostały 23 beginaże, 13 z nich wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zbudowane są w stylu typowym dla flamandzkiego regionu kulturowego i stanowią cenne świadectwo tradycji beginek, która rozwinęła się w średniowieczu, w Europie Północno-Zachodniej.
Spacer wąskimi uliczkami beginażu sprawia naprawdę wielką przyjemność. Cisza i odosobnienie pozwalają na odpoczynek od wielkomiejskiego zgiełku. Można ujrzeć wspaniałą architekturę i poczuć magię tych wyjątkowych miejsc. Dla wielu będzie to również pierwszy raz, kiedy usłyszą o beginażach i zamieszkujących je beginkach. Stalle-w architekturze sakralnej drewniane lub kamienne ławy dla duchowieństwa, ustawiane w prezbiteriach kościołów (głównie kolegialnych i klasztornych) oraz katedr. Miejsca oddzielone są od siebie ściankami, posiadają również wysokie oparcia, często nad stallami rozpięty jest baldachim a przed siedziskami obudowane z przodu klęczniki. Stalle rozpowszechniły się w okresie gotyku (od XIII w.). Najwspanialsze powstawały w baroku. Charakteryzuje je efektowna dekoracyjna forma. W Belgii zachowały się jeszcze w wielu kościołach stalle tworzone przez mistrzów swoich czasów takich jak Peeter Verbruggen I. Będące jego dziełem wspaniałe stalle oraz konfesjonały można podziwiać w pięknym kościele św. Pawła w Antwerpii. Świątynia ta to kopalnia sztuki sakralnej. Można tutaj podziwiać zachwycające meble będące częścią wyposażenia kościoła, bogato rzeźbione stalle, konfesjonały, przepiękne ołtarze oraz obrazy artystów takich jak Rubens, Antony van Dyck, Jacques Jordanes i wielu innych mistrzów pędzla. To bogactwo sztuki sakralnej znajdujące się w kościołach Antwerpii, Brugii czy Gandawy to rzecz naturalna, ponieważ twórcy o uznanych do dziś nazwiskach, którzy są autorami tych dzieł, żyli i tworzyli w tych okolicach. Oczywiście na przestrzeni wieków wiele wspaniałych przykładów sztuki sakralnej na najwyższym poziomie zostało bezpowrotnie zniszczonych w wyniku działań ikonoklastów i Rewolucji Francuskiej oraz późniejszej postępującej laicyzacji Belgii, która doprowadziła do zamykania kościołów oraz ich powolnego niszczenia. Na szczęście ostatnimi czasy, zwłaszcza we Flandrii, najważniejsze świątynie, oraz znajdujące się w nich dzieła sztuki, poddawane są ciągłej renowacji. Gorzej sprawy mają się w Walonii. Czego przykładem może być wspaniała ponad tysiącletnia kolegiat św. Krzyża w Liege, która od dwudziestu lat niszczeje z powodu braku pieniędzy na remont. Równie jaskrawym przykładem może być monumentalny symbol Liege kościół św. Serca przy Coint zamknięty od lat i niszczejący. Niestety kościoły te mimo swojego niewątpliwego piękna i walorów historycznych nie skrywają wielu wartościowych dzieł sztuki, dlatego nie ma pomysłu co z nimi zrobić.
Na przestrzeni wieków jednym z największych mecenasów sztuki był kościół katolicki. Na jego zamówienie tworzyli najznakomitsi artyści. Mimo zawirowań antychrześcijańskich, jakie przetoczyły się przez Europę, takich jak bunty ikonoklastów czy Rewolucja Francuska, do dziś możemy podziwiać w wielu kościołach wspaniałe rzeźby, obrazy, szaty, czy naczynia liturgiczne. Reprezentują one sztukę sakralną. Jednym z jej najwspanialszych przykładów są witraże. Prawdziwe obrazy na szkle. Często mające charakter nie tylko religijny, ale także i świecki. Można się w nich dopatrzyć oprócz scen biblijnych również herbów darczyńców czy postaci ważnych dla miasta lub kraju. Te wspaniałe dzieła sztuki mają niejednokrotnie kilkaset lat. Belgowie piją dla przyjemności, dla towarzystwa, nie żeby się upijać. Picie piwa to jedna z namiętności Belgów. Zwłaszcza jest to praktykowane w kawiarniach, knajpach, w gronie przyjaciół. Jeszcze na początku XX wieku w kraju istniało ponad 3000 browarów, większość miejscowości i wiosek miała swoją warzelnię. Niestety II Wojna Światowa przyniosła znaczący spadek liczby browarów. Obecnie w całym kraju produkowanych jest około 500 różnych gatunków piwa, co i tak jest wynikiem imponującym. Najważniejsze, że za ilością idzie także jakość. Piwa belgijskie od lat zdobywają nagrody na całym świecie. Jak choćby Gouden Carolus, warzony w Mechelen, czterokrotny zwycięzca nagrody za najlepsze piwo świata albo Blanche de Namur, które zdobyło nagrodę dla najlepszego jasnego piwa na świecie.
INGERENCJA nr. 1
Podczas podróży kanałami łodzie wypełnione zachwyconymi turystami docierają do wybudowanej w XV wieku, śluzy warownej Rabot. Cały urok tej ciekawej budowli obronnej psuje wielkie blokowisko, ulokowane zaraz za zabytkową śluzą. Wybudowano je zapewne w okresie, kiedy to nie przywiązywano jeszcze zbyt dużej wagi do ochrony zabytków i całej otaczającej je przestrzeni. Podczas robienia zdjęcia nieważne jak bardzo się starasz wstrętne bloki i tak znajdują się w kadrze. Zapewne wielu powie, że przecież mieszkańcy Gandawy muszą gdzieś mieszkać, ale ja zapytam, dlaczego właśnie w tym miejscu ?. Moje poczucie estetyki mówi mi, że coś tu jest nie tak, ale boję się zaproponować władzom Gandawy, żeby zburzyły niepotrzebne budynki, ponieważ coś mi się wydaje, że mogliby uznać, iż w tym miejscu niepotrzebna jest właśnie śluza Rabot.
INGERENCJA nr. 2
O ile sprawa śluzy Rabot to odległa przeszłość, uznajmy nieprzemyślane postępowanie, o tyle zbudowanie w zabytkowym centrum miasta, pomiędzy wspaniałymi kościołami, ratuszem i sukiennicami, czegoś, co według twórców jest wspaniałym przykładem współczesnej architektury, a moim zdaniem zwykłą ingerencją w zabytkową przestrzeń starego miasta, to czysty skandal. To nowoczesne monstrum albo jak wolą twórcy, pawilon wielofunkcyjny, to właśnie przykład jak władze Gandawy nie dbają o spuściznę historyczną tego wspaniałego średniowiecznego miasta.
W 2012 roku podczas mojej pierwszej wizyty w Gandawie byłem świadkiem powstawania tego potworka. Naszła mnie wtedy myśl, po co budować w tym miejscu coś tak brzydkiego, szybko jednak sobie odpowiedziałem, że to na chwilę. To mnie uspokoiło i mogłem zwiedzać dalej to cudowne miasto. W roku 2014 podczas mojej następnej wizyty zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. Monstrum dalej stało, bo władze zapewne uznały, iż to dzieło współczesnych mistrzów architektury ma przetrwać następne stulecia. Chciałbym być dobrze zrozumiany, ja wiem, że ten budynek wybudowano nie tylko po to, żeby ludzi drażnić, że taka architektura może się komuś podobać, ale można było to przecież postawić w innym miejscu. Trivia
Spacerując uliczkami znajdującymi się trochę dalej od centrum, natknąłem się na dwie toalety. O ile pierwszą, psią uznałem za bardzo ciekawe rozwiązanie pomagające zachować czystość na ulicach miasta, o tyle ta dla ludzi trochę mnie zdziwiła.
Takie toalety to nie dla mnie rozwiązanie. No i należy zaznaczyć, że ich twórcy zapomnieli o kobietach, bo jest to rozwiązanie tylko dla mężczyzn. Walory wzrokowo zapachowe wątpliwe. Pomysł na toaletę nieudany. No, chyba że się mylę i to jest prysznic albo mini przystanek?. Wracając do władz miasta, ponowie muszę wyrazić moje zdziwienie, że uznały one, wbrew logice, iż stworzenie w jednej z uliczek przylegających do ratusza strefy graffiti to dobry pomysł. O ile jedna z prac, chyba jedyna, która zdobiła te mury, a nie szpeciła, była ciekawa, to reszta odzwierciedlała stan umysłu decydentów, którzy wydali pozwolenie na istnienie tej wątpliwej atrakcji.
Gwoli uczciwości należy przyznać, że nie wszyscy mieszkańcy Gandawy są zadowoleni z tak dużego ruchu turystycznego. Niektórym przeszkadza wszechobecny zgiełk i tłumy turystów, co ukazują w różny sposób, na przykład wywieszając transparenty z hasłami wyrażającymi niechęć do turystów. Inni wieszają na murach dzieła, które zapewne mają tych turystów odstraszyć. Osobiście rozumiem zmęczenie niektórych mieszkańców, w Krakowie wiemy co to rzesze turystów, jednak postępowania władz miasta nie potrafię zrozumieć.
Robiłem tak do czasu, aż mój belgijski kolega zwrócił mi uwagę, że nie Francuzi, a Belgowie wymyślili frytki dlatego nie french fries a belgian fries. I tak logika sprawiła, że będę teraz używał nazwy belgian fries, mimo że zapewne nikt tego nie zrozumie. |